Dokładnie rok temu…

…wylądowałam w Stambule z nowym planem na życie, nową perspektywą i możliwościami, ale i z nowymi obawami i problemami. Co się wydarzyło przez ten rok?

Minął kolejny rok, etap mojego życia w Turcji. który w porównaniu do poprzedniego roku w Bursie był prawdziwym skokiem. Oboje z G dziwiliśmy się jak bardzo los potrafi być przewrotny i jakie potrafi zaserwować zmiany. Ja osobiście mogę powiedzieć, że odżyłam w czasie tego roku i nabrałam apetytu na więcej.

Jedna ze zmian, która zawdzięczam sobie i swojej pracy, a z której jestem bardzo dumna, to to, że swobodnie komunikuje się po turecku. Pozbyłam się strachu przed dzwoniącym telefonem, oraz nauczyłam się otwarcie pytać jeżeli czegoś nie rozumiem. Swobodna komunikacja w moim rozumieniu to etap, kiedy potrafię dogadać się przez telefon, bo w rozmowie telefonicznej nie ma rąk, ani nóg, ani mimiki twarzy. Trzeba powiedzieć to co się chce wyrazić i zrozumieć komunikat osoby z którą się rozmawia.

Kolejna pozytywna zmiana to to, że swobodnie prowadzę samochód w Stambule. Kiedy byłam w Stambule pierwszy raz, zarzekałam się, że nigdy nie będę jeździć samochodem po Turcji, a już tym bardziej po Stambule. A tymczasem przerażający gąszcz samochodów, stał się dla mnie przyjemną dawką adrenaliny.

Aby nie było tak słodko, trzeba wspomnieć o tym, co zmieniło się na niekorzyść. Chociaż „na niekorzyść” to za dużo powiedziane… Tę zmianę mogę podsumować jednym zdaniem: „Im głębiej w las, tym więcej drzew”. Turcja staje się dla mnie państwem do którego mam bardzo ambiwalentny stosunek. Z jednej strony jestem dumna z wielu zastosowanych w tym państwie, czy mieście w przypadku Stambułu, rozwiązań, z drugiej zaś strony czuję jak dopada mnie szok kulturowy i jak przełączam się między dwiema Izami przekraczając granicę.

Stambuł też przez ten rok zmienił się dla mnie nie do poznania. Stambuł, który znałam pomieszkując w Bursie był zaledwie jedną nitką metra pomiędzy lotniskiem i dworcem autobusowym. Stambuł był wtedy moim małym marzeniem, które udało mi się ziścić.

Podobnie jak dwa lata temu nie byłabym w stanie przewidzieć, że 17 stycznia 2012 roku wyląduję w Stambule, podobnie teraz nie podejmę się próby odgadnięcia co przyniesie mi 17 stycznia 2014 roku.

8 thoughts on “Dokładnie rok temu…

  1. Iza, podpisuję się pod tym, że rozmowa telefoniczna weryfikuje umiejętności językowe 🙂 I super, że sobie świetnie radzisz jako kierowca – w Stambule to naprawdę nie lada osiągnięcie – gratuluję! 🙂

  2. Również gratuluję okiełznania stambulskiej samochodowej dżungli. Ja nadal jestem na etapie – jeżeli kiedykolwiek przyjdzie mi zamieszkać w Stambule, będę potrzebować nie tylko samochód ale również kierowcę! 😉

  3. Gratulacje 🙂 🙂 pięknie opisałaś Stambuł, zapachniało mi tu w biurze…….
    A pytanie techniczno – osobiste, jak długo walczyłaś z tureckim, aby dojść do tych wyników?

  4. a ja do dzisiaj pamiętam nocną eskapadę z hotelu nad Bosfor, sok ze świeżych pomarańczy robiony na cito i przy kliencie. Do dzisiaj nie mogę odnaleźć takich pomarańczy. Chociaż to może połączenie miejsca i smaku…

Dodaj odpowiedź do Biedronka Anuluj pisanie odpowiedzi